Cały świat nabiera treści.
Wtedy chętnie słucha człowiek.
Morskich opowieści!
Morskie Opowieści, szanta
Hej kamraci!
Myśleliście że poszedłem na dno! Że tak łatwo starego wilka morskiego (który nigdy w morzu nie był - przyp. autor) się pozbyć! Oczywiście że nie...
Prace nieco straciły impet, jednak trwają nadal. Co prawda po ciuchu kiedy nie czuwa sumienie które każe robić rzeczy ważne. ;)
Nieskromnie zajmowałem się prackami drobnymi. A to jakąś część wyciąłem raz, a to podmalowałem jakąś krawędź innym razem. Tak po troszku, po troszku i przygotowałem się do składania poszycia.
Tu na przykład wyciąłem sobie pierwsze elementy poszycia.
Pokład wyciąłem i spasowałem z kadłubem - na razie przymiarki na sucho.
Po wycięciu klepek kadłuba zacząłem przymierzać je. Dopasowanie i naklejenie tego to będzie chyba najtrudniejsza praca związana z tym modelem. Efekt jej rzutować będzie na ostateczny wygląd - jeśli tutaj sknocę to już tak zostanie. A co ja się będę przejmować! Wyretuszowałem jedynie krawędzie które prawdopodobnie będą prześwitywać w szczelinach pomiędzy klepkami(foto. poniżej).
Montaż tych paseczków do kadłuba to delikatna sprawa. Tym bardziej że figura statku jest nieco zakrzywiona i podczas leżenia kadłuba "do góry dnem" gną się krawędzie. Postanowiłem zbudować coś co imitować będzie suchy dok w stoczni ;)
Na kawałku płyty pilśniowej (dykty) zarysowałem sobie różne wzorki które zaraz potem wyciąłem i skleiłem w coś takiego:
Po złożeniu tego w całość otrzymujemy owo cudo:
Regulowana "stocznia"
Bardzo fajnie to wyszło i spełnia swoje zadanie. Model jest oparty, nic się nie zagina i mam dobry dostęp do niego.
Zabrałem się zatem do klejenia klepek. Ciekawostką jest fakt jak to poszycie zostało oddane w tym modelu. Odwzorowano je niczym w oryginale. Kogi miały to do siebie że poszycie miało budowę zakładkową. Widać to na rysunku poniżej:
Wydobyty wrak kogi - widać charakterystyczne zakładkowe poszycie
Jedynie pierwsze trzy klepki są układane na styk, cała reszta już na zakładkę. Jest to odwzorowanie sposobu budowy oryginalnej kogi elbląskiej. To tak nawisem. :)
Przykleiłem pierwsze elementy poszycia. Wszelkie niedoróbki związane z kadłubem teraz wychodzą... nic nie jest wybaczone, każde najmniejsze złe wycięcie i nierówne sklejenie daje o sobie znać właśnie teraz. Nakleiłem z trudem klepki. Wyszło (mówiąc optymistycznie) co najwyżej średnio...
Jak widać na obrazku załączonym powyżej nie wygląda to za dobrze... pocieszam się tylko że to sam spód więc nie będzie go specjalnie widać ;) A w tą wielką szczelinę pośrodku będzie wklejana jeszcze stępka - więc może uda się to jakoś tam ukryć moje niedopracowanie.
Z dalszym wklejaniem klepek się wstrzymałem. Musze to jakoś przemyśleć i wyciągnąć wnioski bo jeśli dalej tak będę kleił to marnie ten stateczek wyjdzie.
Zatem do następnego! Hej!
Zatem do następnego! Hej!